Przy kominku

Adam Asnyk

      Gdy się ogień na kominku pali,
      Lubię grzać się przy jego płomieniu...
      I w przekwitłej młodości wspomnieniu
      Odgrzebywać te iskry błyszczące,
      Co tryskają z płomienistej fali
      I znikają w ciemnościach gasnące...

      Złote głoski w ognisku zawarte
      W szereg natchnień minionych układam,
      Złote mary wstające spowiadam,
      O przeszłości mówiące tak wiele,
      I na nowo odtwarzam tę kartę,
      Co już dawno zastygła w popiele.

      Przez girlandy tańczących płomyków
      Wzrok mój leci i blaskiem się pieści -
      Wszystkie życia prześnione powieści,
      Pogrzebane w sercu moim na dnie,
      Występują z zamglonych tajników
      l przez chwilę znów błyszczą tak ładnie.

      Na stos jeden ułożone drewna
      Zdają mi się być stosem pogrzebu,
      Skąd burzliwie uleci ku niebu
      Ta pogańska wszech bogów kapłanka,
      Mara jasnej młodości powiewna,
      Biegnąc szukać nowego kochanka!


Strona główna