* * * (Stoją gorzkie pagórki...)

Tadeusz Nowak


      Stoją gorzkie pagórki, bo gorzka jest zieleń,
      gdzie przebiega wilk nocy i prędki dnia jeleń,
      nie spotkają się nigdy w ruchomej przestrzeni,
      wilk w jelenia, a jeleń się w wilka zamieni.

      U pagórków dolina Dunajcem rozcięta
      jak gałęzią miłości zrywaną zbyt chciwie
      przez podobne do światła i wiatru dziewczęta,
      bo gdy biegną - nie skrzypi miedziane igliwie.

      Pachnie zieleń obmyta przez wiatry i deszcze
      i dolina się słońcem wypełnia po brzegi,
      choć wśród lasów zbliżonych do nieba śpią jeszcze
      dzikie stada gołębi i białe śpią śniegi.

      Szukać ciebie nie trzeba, bo jesteś pod ręką,
      biedna moja kołysko uśpiona piosenką
      pod pagórkiem z jałmużny, gdzie ojciec mój orze
      ziemię, gdy po ziemi przechadzają się zorze.

      Do ciebie idę, dziadku, siedzący na progu
      z fajką w zębach tak starą, że chyba po Bogu
      dziedziczysz ją, a tytoń na pewno masz z raju,
      bo dym pachnie jak lato i jesień w mym kraju.

      Lubię słuchać twych baśni
      pod zmierzchem kasztanów
      i patrzeć, jak się bawi twoimi wąsami
      wnuczka - iskra uśmiechu. A ty się zastanów
      nad jej dłonią wzniesioną po gwiazdę nad nami.

      Do ciebie idę, matko, po trzykroć cierpieniem
      ugodzona w dno serca, by stało się zadość
      woli nieba, gdyż niebo jest twoim sumieniem
      i sumieniem tych, którzy zabili twą radość.

      Wiem, że nigdy dla ciebie nie znajdę pól śniegu
      tak pokornie białego, byś mogła iść po nim
      do twych synów, co leżą zabici na brzegu
      niemej wody, z gałązką jedliny u skroni.

      Do was, ludzie, przychodzę, gdy śpicie przy oknie
      uchylonym do sadu, a w sadzie świt moknie
      i groch burzy po dachu blaszanym się toczy,
      zanim słońce przywróci wam mowę i oczy.

      Będę chodził za wami i będę wam cieniem,
      kiedy cień wam spod głowy wytrąci sierp żniwa;
      deszczem będę, gdy wody ze źródła ubywa,
      a pola są przebite na wylot pragnieniem.

      Wyście mi dali wszystko, co może dać człowiek
      dziecku ziemi tak biednej, że siebie się wstydzi:
      dach nad głową, chleb, wodę i światło u powiek
      i jeszcze coś, lecz tego prócz was nikt nie widzi.


Strona główna