Duch

Kazimierz Przerwa-Tetmajer


      Zda mi się czasem w noc,
      Że duch mój idzie przez miasta i sioła
      Z płomiennym mieczem nicestwień anioła,
      Każdy krok jego jest jako chód burz,
      Obala gmachy i pałace w kurz,
      Wszystko, co spotka na swej drodze, niszczy,
      I nie zostawia nic prócz martwych zgliszczy.

      Ludzkość mu cała klnie,
      Przekleństwa ciska mu na głowę hardą,
      A on jej zimną odpowiada wzgardą,
      I dumny, wyższy nad ten cały tłum,
      Idzie, jak wichrów i pożarów szum,
      Wszystko, co spotka na swej drodze, niszczy,
      I nie zostawia nic, prócz martwych zgliszczy.

      Ze snu otrząsam się
      I ducha tego o oczach szatańskich,
      Chcę spętać, przykuć do turni tatrzańskich,
      Lecz on, drwiąc ręce me odpycha precz
      I swój płomienny w górę wznosząc miecz,
      Wszystko co spotka na swej drodze, niszczy
      I nie zostawia nic, prócz martwych zgliszczy.

      I ulec muszę mu,
      A on zapala gwiazdę na swej głowie
      I pokazuje mi ziemskie pustkowie,
      Gdzie zniszczył wszystko: i dobro i zło -
      I miecz odrzuca złoty ogniów rdzą,
      I utrudzony po unicestwieniu
      Spoczywa w głuchym, wieczystym milczeniu.


Strona główna