Z dłońmi...

Bolesław Leśmian


      Z dłońmi tak splecionymi, jakbyś klęcząc, spała,
      W niedostępne mym oczom wpatrzona widzenie,
      Płaczesz przez sen i wstrząsem wylękłego ciała
      Błagasz o nagłą pomoc, o rychłe zbawienie.

      Jeszcze płaczu niesytą do piersi tulę,
      A ty goisz się we mnie, niby lgnąca rana,
      A ja płacz twój całuję, biodra i kolana
      I ramię i zsunietą z ramienia koszulę.

      Lecz karmiony ust twoich spłakanym oddechem,
      Nie pytam o treść widzeń. Dopiero z poranka
      Zadaję ciemną nocą tłumione pytania.
      Odpowiadasz bezładnie - ja słucham z uśmiechem.


Strona główna