Buffo

Wisława Szymborska


      Najpierw minie nasza miłość,
      potem sto i dwieście lat,
      potem znów będziemy razem:

      komediantka i komediant,
      ulubieńcy publiczności,
      odegrają nas w teatrze.

      Mała farsa z kupletami,
      trochę słońca, dużo śmiechu,
      trafny rys obyczajowy
      I oklaski.

      Będziesz śmieszny nieodparcie
      na tej scenie, z tą zazdrością,
      w tym krawacie.

      Moja głowa zawrócona,
      moje serce i korona,
      głupie serce pękające
      i korona spadająca.

      Będziemy się spotykali,
      rozstawali, śmiech na sali,
      siedem rzek, siedem gór
      między sobą obmyślali.
      I jakby nam było mało
      Rzeczywistych klęsk i cierpień
      - dobijemy się słowami.

      A potem się pokłonimy
      i to będzie farsy kres.
      Spektatorzy pójdą spać
      ubawiwszy się do łez.

      Oni będą ślicznie żyli,
      oni miłość obłaskawią,
      tygrys będzie jadł z ich ręki.

      A my wiecznie jacyś tacy,
      a my w czapkach z dzwoneczkami,
      w ich dzwonienie barbarzyńsko
      zasłuchani.


Strona główna