Zmierzch

Bohdan Wasilewski

      Wiatr od morza niesie mgłę,
      jak muślin delikatną, jak
      oddech morskiego olbrzyma
      który chuchnął na lusterko.
      Szczypta wilgoci i liści drganie
      lekkim poruszonych powiewem
      zbudziły ptaki, które od rana
      czekały na tą chwilę, starając
      się w cieniu przetrwać dzień.
      Zabrzmiała pełnym głosem
      ptasia orkiestra na wielkich
      i małych dziobów tysiące,
      to grupą fagotów na niższe
      tony, to piszczałek trelem,
      i wspólnie zgodnym tonem
      pełnej orkiestry, by znowu
      w sopranu wsłuchać się
      popisy, a dzień powoli się
      do snu się szykuje i mroku
      zwolna zaciąga kurtynę.

      Benota, Sri Lanka, 31.01.2013

Strona główna