Zapolemizujmy

Ludwik Jerzy Kern

      Toniemy w słów powodzi,
      Toniemy w powodzi słów -
      Jakże często wzbudza mój podziw
      To, co przez usta ludziom wychodzi
      Z głów.

      Te wszystkie wdzięczne ple-ple,
      Te cudne gadu-gadu,
      Te kwiatki, które co dzień włączają się w mowobieg.
      I słyszę, że gdzieś wzrosło ZAMASZYNOWIENIE ZAKŁADU
      Przy jednoczesnym SPADKU DZIETNOŚCI POLSKICH KOBIET.

      Za chwilę słucham wywodów
      Prowincjonalnej klępy,
      Że mają OSTRY DEFICYT...
      Ostry?
      A czemu nie tępy?

      Potem pewien właściciel
      Upierścienionej ręki
      Zapewnia mnie, że jego koleś
      PRAWIDŁOWO ZAFRAZOWAŁ TREŚĆ PIOSENKI...

      Wyłączyłem w domu wszystko to, co grało,
      Ale radio u sąsiada jest na piętrze,
      I to radio mnie przez sufit przekonało,
      Że USPRZĘTOWIENIE MAMY CORAZ WIĘKSZE.

      I co z tego, że ja zatkam sobie uszy,
      Że swe palce aż do bólu będę gryzł ja,
      Kiedy dźwięczy mi od środka,
      Wewnątrz duszy,
      Fakt, że gdzieś ZARZUTOWAŁA JUŻ DECYZJA.

      A w dodatku kaloryfer mi nawala,
      "Palacz - myślę - pijak, nicpoń, kawał drania".
      Ale nie,
      Komisja zjawia się,
      Ustala,
      Że to CZYNNIK GRZEJNY NIE STANĄŁ
      NA WYSOKOŚCI ZADANIA!


Strona główna