Wojna płci

Ludwik Jerzy Kern

      Ta wojna ciągnie się, moiściewy,
      Już od Adama i od Ewy

      Kto pierwszy zaczął?
      Z tym jest krewa.
      Nie wiem, choć sprawę dawno badam.
      Adamy mowią mi, że Ewa,
      Ewy zaś twierdzą, że to Adam...

      Mniejsza, kto winien, E czy A
      Dość na tym, że ta wojna trwa.

      Przez wieki ciągnie się bez końca,
      Przez całe noce,
      Całe dnie -
      W potokach deszczu,
      W blasku słońca
      Walczą ze sobą obie płcie.

      Czasem się toczy bój na uszko,
      Czasem na cały dom wybuchnie -
      A front przebiega przez stół,
      Przez łóżko,
      A nawet przez ślepą kuchnię.

      W czasie potyczki
      (Zwłaszcza żonie)
      Wpadają w ręce różne bronie.
      Nie żadne tam rakiety zdalne,
      Nie, bronie bardziej konwencjonalne,
      Wypróbowane przez wieki całe
      I niezawodne
      Jak szczotka lub wałek.

      Potem zazwyczaj rozejm bywa,
      Ale to nie trwa nigdy długo,
      Bo w płciach się ciągle chęć odzywa,
      By zwalczać jedna drugą.

      A jednak patrząc na bitwy pole
      Aż serce się w człowieku kraje,
      Ilu Adamów wciąż idzie w niewolę,
      Ile Ew się bez walki poddaje!

      Inaczej, owoce tego cassus belli,
      Skąd byśmy się na świecie wzięłli?


Strona główna