Typy pacjentów w aptece

Autor nieznany


    W ciągu całej mojej kariery w aptece sieciowej spotkałam chyba każdy rodzaj pacjenta.

    Wymuszacz

    Jeden z najbardziej irytujących typów - łgarz, krętacz i awanturnik. Stosując różne metody stara się wyłudzić lek na receptę bez recepty, powołując się na nieistniejące prawa i zasady (zasada "zawsze kupuję to bez recepty", "kierownik mi to sprzedaje", "zapłacę 100% i nie będzie problemu" i jestem pewna, że znajdą się jeszcze inne przykłady), manifestujący głośno swoje niezadowolenie najczęściej w obecności innych osób w aptece. Poradzić sobie z nim można jedynie poprzez asertywne, niezmienne stanowisko i spokój. Wystarczy raz się ugiąć i już nigdy się nie odczepi.

    Lekoman

    Dobry klient apteki. Łyknie wszystko co zaproponujemy - od najtańszej przykasówki do wysublimowanych pastylek na wyimaginowane schorzenie opakowanych w błyszczące pudełko. Do tego jeszcze witaminę C (tego nigdy za wiele). Rozmowa o interakcjach czy zagrożeniach politerapii nie ma racji bytu, taki pacjent i tak będzie brał wszystkie tabletki wierząc niezbicie w ich działanie.

    Zagubiony

    Pacjent, który rzadko korzysta ze świadczeń medycznych, nieśmiało podaje receptę, czasem o coś zapyta. Kwestia odpłatności leków czy zamienników napawa go zdziwieniem i ze strachem zwykle odmawia wszelkich machinacji biorąc to co jest na recepcie i nic ponad to.

    Wykorzystywacz

    Upierdliwy osobnik, który potrafi wmanewrować niedoświadczonego farmaceutę nie tylko w załatwienie poprawki recepty u lekarza, gdy jest na niej błąd, ale często też w zorganizowanie nowej, skserowanie dokumentacji medycznej, wykonanie kilku telefonów i podarowanie jakiegoś gadżetu. A po tym jeszcze zwinie długopis.

    Czepialska maruda

    Kolejny typ podnoszący ciśnienie. Zauważy i wytknie każde potknięcie. "A gdzie dzień dobry?!" zahuczał któregoś razu pewien pan, gdy w ferworze walki przedświątecznej nie przywitałam go od progu. Potem przyczepił się, że opakowanie leku jest inne, i że będzie musiał przyjść po maść robioną następnego dnia lub czekać 4 godziny aż będę miała czas na recepturę. Obraził się, gdy nie zapakowałam mu leków do reklamówki i musiał zrobić to sam. A w ogóle były tylko takie foliowe, przeźroczyste, a on lubi takie małe z nadrukami.

    Roszczeniowy pępek świata

    Kolejny z bardziej wkurzających osobników. Dla niego wszystko ma być tak jak on chce - jemu się należy. Płaci horrendalne sumy na składki zdrowotne, zatem powinniśmy jako uniżone sługi podawać leki za darmo najlepiej prosto do jego domu, kłaniając do ziemi i przy okazji wyczyścić buty, skoro już jesteśmy tak nisko. Odpłatność 100%? Lekarz konował i oszust! Brak leku w hurtowni? Skandal! Nie ma tańszego zamiennika (akurat chodziło o Amotaks 500, R, 3,23 zł)? Farmaceuta żyd (tak, na prawdę kiedyś mi tak powiedziano)! Moja stopa więcej już tu nie postanie! Niestety, obietnica bez pokrycia...

    Gaduła

    Weteran długiej kolejki. Pyta nie tylko o terapię, działanie leków i schemat dawkowania, ale też chętnie opowiada o swoich schorzeniach, a jeśli są widoczne gołym okiem - równie chętnie je prezentuje, bez żenady i uwzględnienia uczuć innych pacjentów ("proszę zobaczyć ten czyrak na pośladku - czy ta maść pomoże?"). Po wyczerpaniu tematów zdrowotnych, gdy nie szturchany przez kolejnego pacjenta, podejmuje próby zaprzyjaźnienia się z farmaceutą zdradzając mu szczegóły swojego życia lub tajniki działania firm farmaceutycznych (które rządzą światem!), kościoła, polityków... Czasem słowotok jest tak długi i intensywny, że jedynym ratunkiem jest ucieczka. Do dzwoniącego telefonu, którego numer wybraliśmy z ukrytej pod ladą własnej komórki.

    Wiem lepiej

    Jeden z kuriozalnych osobników w aptece. Przychodzi niby po poradę, pyta o terapię, a i tak sam wie lepiej. Podważa każdy nasz argument, zbija z tropu i zadziwia otoczenie posiadaną wiedzą specjalistyczną i wyszukanym słownictwem, które obeznany z mediami farmaceuta rozpozna jako slogany reklamowe i fragmenty wikipedii. Traktuje pracownika apteki niby jak specjalistę, ale i tak kupi to co sam uzna za stosowne, nawet jeśli to zupełnie niewłaściwy preparat na dane schorzenie.

    Ideał

    Na koniec - pacjent idealny. Jestem pewna, że dla każdego z nas pod tym hasłem kryje się inna osoba i wiem, że nie tak łatwo go spotkać. Ja rozpoznaję pacjenta idealnego bardzo łatwo. On zawsze się uśmiecha na powitanie.

    Źródło: https://farmacja.pl/typy-pacjentow/ 28.11.2016


Strona główna