Treść

Zuzanna Ginczanka


      Ciężarny, gęsty Pacyfik warczy pod taflą szklistą,
      różowomięsna pantera jedwabne futro rozsadza -
      biblijny boży wieloryb płonącym tranem tryska,
      jak boży biblijny archanioł blaskiem ocieka na gwiazdach.

      Widzisz -
      to właśnie dlatego.
      Czarnoziem rozsadza chodnik.
      Pod każdą milczącą powłoką wietrzysz petardę treści.
      Niebo od gwiazd się przepali
      jak od rozwianych pochodni.
      Przypływ i odpływ pociągów czas wzbierający obwieści.

      A kiedy krzyczysz;
      Ťśmiechť,
      trzydziestodwuzębne rżą baby.
      A kiedy szepczesz:
      Ťśmierćť,
      głuchoniema
      ślepota
      dławi.
      Prężą się drżące zwierzęta, któreś z uroczysk wywabił,
      których imionaś wysłowił,
      któreś imieniem wysławił.

      Sprawy czerwone i ciepłe z frazesów się rodzą jak z matek,
      treść bulgocącym krwotokiem wybucha z śpiewnej udręki.
      Imię pęcznieje światem,
      świat się wydyma zaświatem -
      - a ty
      słowa ciałem porosłe
      wymawiasz -
      jak Stwórca -
      z lękiem.

      1936


      Strona główna