10 największych tragedii w historii ludzkości

Tomasz Borejza


    Z 10 najbardziej tragicznych epizodów w historii świata, tylko jeden wydarzył się w XX wieku. To II wojna światowa, która znalazła się na 9. miejscu tej smutnej listy.

    Klasyfikowanie ludobójstw to nietypowe zajęcie. Jednak dla Stevena Pinkera, słynnego naukowca z Harvardu, który w książce "Better Angels of our Nature" udowadnia, że historia ludzkości to opowieść o ciągłym zmierzeniu w kierunku dobra, to chleb powszedni. By to pokazać przeliczył skutek największych wojen, ludobójstw i katastrof w historii ludzkości tak, by dało się je porównać niezależnie od epoki, w której się wydarzyły. Wszystkim narzucił skalę, mierzoną stosunkiem ofiar do liczby ludności świata, z wieku XX. Wniosek, do którego doszedł jest taki, że ogólna tendencja wskazuje na spadek liczby ofiar z biegiem historii.

    Oto jak wygląda lista największych tragedii ludzkości, którą przygotował:

    1. Rewolta An Lushana

    "Największą potwornością wszystkich czasów była Rewolta i Wojna Domowa An Lushana" – pisał Pinker i wskazywał na wydarzenie, o którym w Polsce wiemy niewiele. Był to bunt, który przeciw panującej w Chinach dynastii Tang, podniósł jeden z dworskich generałów. Walki rozpoczęły się w 755 roku i trwały przez osiem lat. W czasie wojny zginęło lub zmarło 36 milionów ludzi. Było to 2/3 całej ludności potężnego mocarstwa i prawie 20 proc. całej ludności świata. Gdyby konflikt podobnych rozmiarów rozegrał się w XX wieku, oznaczałoby to, że wojna domowa pochłonie znaczną część ludności Chin. Liczba ofiar wyniosłaby 429 milionów.

    2. Podboje Mongołów

    W XIII wieku doszło do serii inwazji i podbojów, za którymi stali Mongołowie. Rozpoczął je Czyngis-Chan, a kontynuowali jego następcy. Imperium, które zbudowali, było krótkotrwałe, ale ogromne. Rozciągało się od Pacyfiku aż do Morza Czarnego. Mongołowie byli bezwględni i nie cofali się przed żadnym okrucieństwem. Masowe mordy były dla nich zwyczajną bronią i użytecznym narzędziem osiągania własnych celów. Sam Temudżyn uczył, że największym szczęściem jest pokonać wroga i sprawić, by jego żony łkały, a "ciał jego kobiet użyć jako nocnych okryć i poduszek". Na marginesie - był to człowiek, który pozostawił po sobie wyjątkowo liczne potomstwo. Badania genetyczne pokazują, że ok. 15 mln żyjących obecnie ludzi jest jego potomkami. Podboje Mongołów pochłonęły 40 milionów istnień ludzkich. W wieku XX oznaczałoby to 278 milionów ofiar.

    3. Arabscy łowcy niewolników

    Przywykliśmy do patrzenia na historię handlu niewolnikami przez pryzmat amerykańskich plantacji. Niewolnictwo jest jednak rzeczą o wiele wcześniejszą i istniało w niemal wszystkich regionach świata – Europy i jej zamieszkanych przez Słowian części z tego nie wykluczając. Ze szczególnym rozmachem działali Arabowie, którzy niewolników "łowili" na południu naszego kontynentu, ale też w Afryce. Ich działalność rozpoczęła się tam w połowie VII wieku, a skończyła dopiero na początku XX. Czarni Afrykanie byli łapani przede wszystkim na zachodzie kontynentu i w tzw. Rogu Afryki. Z czasem też w jego południowo-wschodniej części. Szacuje się, że ofiarą arabskich łowców niewolników padło 19 milionów ludzi. W XX-wiecznej skali ofiar byłyby 132 miliony.

    4. Upadek dynastii Ming

    Wracamy do Chin, które do wielkich katastrof i wojen domowych miały wyjątkowego pecha. XVII-wieczne Chiny przechodziły serię poważnych kryzysów gospodarczych i społecznych. Fatalna sytuacja doprowadziła do serii powstań chłopskich, których zasięg pozwolił rebeliantom rzucić wyzwanie cesarzom z dynastii Ming. Było o to tym łatwiej, że ci wprawdzie dysponowali potężną armią, ale była to armia nieopłacona, głodna i niechętna do tego, by umierać za cesarza. Rebelia chłopska pod wodzą Li Zichenga zajęła w 1644 stolicę, a ostatni cesarz z dynastii Ming, Chongzen, popełnił samobójstwo. Zaraz po tym sytuację postanowili wykorzystać Mandżurowie, którzy przekroczyli Wielki Mur i podporządkowali sobie kraj. W trakcie walk stosowano taktykę spalonej ziemi. Nie oszczędzano też cywilów. Zginęło 25 milionów ludzi. W XX-wiecznej skali oznaczałoby to 112 milionów ofiar.

    5. Upadek Rzymu

    Oznaki zbliżające się upadku największego imperium antycznej Europy zaczęły pojawiać się przynajmniej od III wieku naszej ery. Początkowo Imperium rozpadało się od środka, ale było w stanie utrzymać swoje zewnętrzne granice. Z czasem jednak coraz bardziej cofało się przed napierającymi ze wschodu plemionami barbarzyńców. W 376 roku Goci przekroczyli Dunaj. Wkrótce zaczęły wybuchać kolejne wojny domowe. Wraz z nimi przyszedł głód. Od Imperium odłączały się kolejne prowincje. Cesarze próbowali zawierać sojusze z germańskimi plemionami. Te z czasem stały się zbyt silne, by utrzymać je w ryzach. Na terytoria Imperium po Gotach dotarli Hunowie. Wreszcie w V wieku ogromne Imperium upadło. Bilans ciągnącego się przez dwa wieki upadku to 8 milionów straconych istnień ludzkich. W skali XX-wiecznej oznaczałoby to 105 milionów ofiar.

    6. Timur Chromy

    Na liście były już rzezie urządzane przez Temudżyna. Musi znaleźć się też miejsce dla Timura – założyciela dynastii Timurydów, który w wieku XIV i XV podbił sporą część Azji Środkowej, a także terytoria dzisiejszego Iranu, Iraku oraz Zakaukazie. Walczył ze Złotą Ordą, Osmanami, Mamelukami, złupił Indie i planował podbić Chiny. Nazywano go "Zdobywcą Świata", a toczone przez niego wojny trwały niemal nieustannie przez 35 lat. Dysponował armią, która liczyła 150 tys. żołnierzy. W większości pochodzących ze stepu nomadów, którzy nie mieli żadnych oporów przed mordowaniem, kradzieżą, gwałtami i zabieraniem łupów. Jego ambicje i toczone przez niego wojny pochłonęły 17 milionów ofiar. W skali XX-wiecznej byłoby to 100 milionów zabitych i zmarłych na skutek głodu.

    7. Zagłada Indian

    Kiedy Krzysztof Kolumb dopływał w 1492 roku do Ameryki, nikt zapewne nie przypuszczał, że jego odkrycie skończy się zagładą milionów mieszkańców Nowego Świata. Tak się jednak stało. Za część ofiar odpowiadały bezpośrednie działania konkwistadorów i europejskich zdobywców – mówiąc wprost: wojny i okupacja. Jednak wielu historyków uważa, że z pomocą samej broni najeźdźcy nie byliby w stanie podbić potężnych południowoamerykańskich królestw. Rzecz nie tkwiła nawet w religii, bo te poddawały się nie dlatego, że w przybyszach widziały powracających Bogów, ale dlatego, że w czasie, gdy dochodziło do ostatecznych rozstrzygnięć, były już udręczone i osłabione przez przywiezione do Ameryki Południowej choroby zakaźne. Populację obu Ameryk dziesiątkowała zwłaszcza czarna ospa. Szacuje się, że w 1492 roku mogło tam mieszkać ok. 50 mln ludzi. 200 lat później były regiony, w których tubylcza populacja skurczyła się o 90 proc. Sumę zgonów związanych z przybyciem Europejczyków szacuje się na mniej więcej 20 mln. Oznacza to, że zginęła niemal połowa mieszkańców dwóch kontynentów. Pinker po przyłożeniu XX-wiecznej skali podaje liczbę 92 milionów ofiar.

    8. Atlantyccy handlarze niewolników

    O polujących na Afrykanów Arabach już było. Jednak tylko niewiele mniej szkód przynieśli łowcy niewolników, którzy rynek zbytu znaleźli nie w Zanzibarze i w saudyjskich królestwach, a na świeżo wyludnionym kontynencie po drugiej stronie Atlantyku. Plantacje, które powstawały w tym Nowym Świecie, niemal od samego początku wymagały ogromnej liczby rąk do pracy. Anglicy kolonizujący Amerykę Północną początkowo znajdowali je przede wszystkim w sąsiedniej, okupowanej przez stulecia Irlandii oraz na ulicach własnych miast. Pierwszymi niewolnikami – choć w teorii nazywano ich "czasowymi służącymi" - byli tam bowiem właśnie irlandzcy katolicy oraz "nadprogramowe" dzieci, których w tej epoce nie brakowało. Dopiero gdy to przestało wystarczać, rozejrzano się za nowym, tańszym źródłem darmowej siły roboczej i z Afryki przez Atlantyk popłynęły miliony ludzi. Wielu z nich zginęło w podróży. Jeszcze więcej znalazło swój koniec na plantacjach, gdzie gospodarskie zwierzęta ceniono wyżej niż ludzi. Liczbę ofiar tego procederu szacuje się na 18 mln. W skali "stulecia wojen" oznaczałoby to 82 miliony ofiar.

    9. II wojna światowa

    A skoro o "stuleciu wojen" mowa, to dopiero na 9. miejscu znalazło się pierwsze wydarzenie z XX wieku. II wojna światowa według liczb zaprezentowanych przez White'a i Pinkera, bo tu szacunki są różne i trwają niekończące się kłótnie, pochłonęła 55 milionów ludzkich istnień. Konflikt, który trwał od 1939 do 1945 roku był zresztą najtragiczniejszym epizodem w historii ludzkości, jeżeli tylko porzucić skale i procenty. II wojna światowa pochłonęła 55 milionów istnień.

    10. Powstanie tajpingów

    W 1851 roku w południowych Chinach wybuchło wielkie powstanie ludowe. Jego powodem była imperialna polityka Brytyjczyków, którzy w Azji znaleźli rynek zbytu dla rozwijających się zakładów tkackich i zadbali o to, by Chińczycy musieli kupować ich produkty. Jednocześnie starali się uzależniać klientów od dostarczanego przez siebie opium – efektem tego były dwie tzw. "wojny opiumowe". Wszystko to spowodowało spadek wartości używanych przez Azjatów monet i w konsekwencji sprowadziło na nich biedę oraz głód. To zaowocowała serią powstań, rebelii i buntów. Największym z nich było powstanie tajpingów, które trwało przez 13 lat, kiedy władze cesarskie z pomocą Europejczyków zdobyły powstańczą stolicę i dokonały rzezi 100 tys. jej mieszkańców. W sumie walki pochłonęły 20 milionów ofiar. Gdyby katastrofa podobnej skali wydarzyła się w następnym stuleciu, oznaczałoby to 40 milionów ofiar.

    Na kolejnych miejscach tej smutnej listy znalazło się jeszcze kilka epizodów XX-wiecznych. Były one związane z działaniami dyktatorów, którzy zwracali się przeciwko własnym narodom. Jest tam miejsca dla Józefa Stalina (15.). Jest też dla Mao (11.). Są związane z nimi wojny domowe i wyjątkowo krwawa I wojna światowa (miejsce 16.).

    Jednak Steven Pinker pisząc swoją książkę starał się udowodnić, że historia ludzkości jest marszem ku dobru, a wielkie eksplozje zła zdarzają się coraz rzadziej i jest przekonujący. Jednak to wcale nie musi oznaczać, że Pinker ma rację.

    Tomasz Borejza (Onet.pl, 18.02.2015)


Strona główna