Na śmierć synka

Joseph von Eichendorff


      Biją zegary z dala
      w głębokie nocy dno,
      lampa się w mroku spala
      nad posłaną pościółką twą.

      Tylko błądzi w żałobnym lamencie
      dookoła domu wiatr,
      my - samotnością objęci -
      słuchamy jego skarg.

      I jest nam, jakbyś cichutko
      zapukać chciał właśnie dziś,
      jak ktoś, kto się zbłąkał na krótko
      i - znużony - trafił do drzwi.

      O nieszczęśni, nieszczęśni głupcy,
      to myśmy w męce nad siły
      zgubili się tutaj w pustce,
      gdy ty dawno do domu trafiłeś.

Wiersz z 1837 r.
w tłumaczeniu Kazimiery Iłłakowiczówny

Strona główna