Rodzina Pajacyków

Andrzej Waligórski

      Co wieczora tato Pajacyk
      Wkłada kostium by pójść do pracy,
      Wkłada spodnie z wypchanymi kolanami
      I zbyt duże kapcie z pomponami,

      I melonik, co dziadkowi jeszcze służył,
      I nos czerwony, sztuczny i duży.
      A Pajacykowa, taty żona
      Patrzy na tatę rozczulona

      I z wyglądu jego się cieszy:
      - Wiesz, dzisiaj jesteś wyjątkowo śmieszny.
      A ten tata, to jest taki ewenement,
      Że dla niego to akurat jest komplement,

      Bo ktoś inny chciałby być przystojny,
      Interesujący lub dostojny,
      Albo ze swej piękności stawny,
      A on musi być tylko zabawny.

      Wyszedł tatuś Pajacyk z mieszkania
      Idzie drogą, znajomym się kłania,
      A mamusia dziecku szepcze czule:
      - Kiedyś będziesz taki jak tatulek

      Na to dziecko, jak to dziecko - szczere:

      - Ja bym chciał być magistrem inżynierem.
      Popatrzyła mamusia na syna,
      Rozjaśniła jej się nagle mina,
      Roześmiała się z aprobatą:

      - Jaki śmieszny, całkiem jak tato.


Strona główna