O matce

Adam Zagajewski

      O mojej matce nie umiałbym nic powiedzieć –
      jak powtarzała, będziesz kiedyś żałował,
      gdy mnie już nie będzie, i jak nie wierzyłem
      ani w "już", ani w "nie będzie",

      jak lubiłem patrzeć, kiedy czytała modną powieść
      zaglądając od razu do ostatniego rozdziału,
      jak w kuchni - uważając, że to nie jest
      dla niej odpowiednie miejsce - przyrządza niedzielną kawę
      albo - jeszcze gorzej - filety z dorsza,

      jak czeka na przyjście gości i patrzy w lustro,
      robiąc tę minę, która skutecznie chroniła ją
      przed zobaczeniem siebie naprawdę - co, zdaję się,
      odziedziczyłem po niej - jak i kilka innych słabości,

      jak potem swobodnie rozprawia o rzeczach, które nie były jej forte,
      jak ja jej niemądrze dokuczałem - tak jak wtedy, kiedy ona
      porównała siebie do Beethovena głuchnącego,
      a ja powiedziałem okrutnie - Ale wiesz, on miał talent...

      jak wszystko mi wybaczała
      jak ja to pamiętam
      jak leciałem z Huston na jej pogrzeb
      jak nic nie umiałem powiedzieć
      i wciąż nie umiem


Strona główna