Do przyjaciela

Krzysztof Kamil Baczyński

      Jak daleko jest od słowa do słowa!
      A dalej chyba do mocnego jak sosna
      wypełnia się w uśmieniach prostych,
      które wiążą jak wstążka rzeki
      powitania, boje nasze dalekie.

      Cóż jest więcej nad gest niewidoczny,
      przerzucony jak zielona struna
      nad miastem huczacym w łunach,
      nad stawania się obłok mroczny?
      Mostek wiotki, taki śpiewny, pomocny.

      I nie grzmiące to nasze witanie,
      nie olbrzymie, ale ręka, gdy dotkniesz,
      jest jak deska dębowa od łez mokra,
      która błyszczy się, tęga i dobra,
      na kołyskę i na trumnę sposobna.
      Ale i krzyż z z niej strugać można, no i kostur,
      co zieloną grzywę liści puści z wiosną.

      Bo się wierzy, że milczenie to śpiewanie,
      a jak śpiewać, to Bóg nas tak śpiewem łączy.
      Jeśli głosy będą jako dech gorący,
      co roztopi dni topory, grób roztuli,
      tośmy dobrze przyjacielu, Boga czuli.

21.01.1943

Strona główna