Cichociemni

Andrzej Waligórski

      Są tacy cichociemni
      Ogromnie nieprzyjemni
      Którzy mnie śledzą,
      I jak tylko coś zbroję,
      To zaraz żonie mojej
      Wszystko powiedzą....
      Nie wiem czy to blondyni,
      Bruneci czy szatyni
      Czy może rudzi?
      Czasem myślę, że w tłumie
      Jakoś ich poznać umiem,
      A guzik...
      Kończą się dla mnie marnie
      Kina, parki, kawiarnie
      I spacery en deux,
      Wracam do domu: w progu
      Stoi żona. Jej bogu!!!!
      Już wszystko wie!
      Myślę, dziwię się szczerze,
      Skąd ona forsę bierze
      Na to śledztwo bez przerwy i luki?
      Jak się z nimi oblicza?
      Czy mają u niej ryczałt,
      Czy są płatni - że tak powiem - od sztuki?
      Kiedyś z jedną Kwiatkowską
      NA pustynię Błędowską
      Pojechałem, bo tam duży horyzont,
      Równina, słońce świeci,
      Więc już żadni faceci
      Nie ukryją się i nie zbliżą,
      Okolica puściutka,
      Spostrzegłbyś krasnoludka,
      Sytuacja wyraźna i prosta!
      Niestety.... bez rezultatu...
      Opuchlizna - o, ta tu -
      To nie żadna, proszę państwa, okostna...
      Cichociemni mnie śledzą,
      Wszystko żonie powiedzą,
      Życie w trosce i smutku mi płynie,
      Tylko Jaś kumpel twierdzi
      Że skąd, nikt mnie nie śledzi,
      Tylko że każda, żona jak jest trochę wprawiona,
      To od razu wszystko pozna po... minie.


Strona główna